Re:biznes

Pracując 1 godzinę dziennie, zarobiła w roku 300 000 zł. Rozmawiam z Olą Gościniak (Jestem Interaktywna)

Pracując zaledwie godzinę dziennie, Ola Gościniak była w stanie wygenerować w ciągu roku 300 000
Ola Gościniak

Pracując zaledwie godzinę dziennie, Ola Gościniak była w stanie wygenerować w ciągu roku 300 000 złotych przychodu. Brzmi imponująco. Jak to możliwe? Między innymi na to pytanie odpowiada moja rozmówczyni?

A kim jest Ola Gościniak?

To blogerka, przedsiębiorczyni i przede wszystkim pomysłodawczyni marki Jestem Interaktywna, która pomaga innym przedsiębiorczym kobietom stawiać zarówno własne strony internetowe, jak i pierwsze kroki w biznesie.

W rozmowie z Olą poruszamy kilka tematów. Organizacja pracy. Cyfrowe produkty. Przychody – to niektóre z nich. A w kontekście przychodów rozmawiamy o ich skalowaniu, Ola wyjaśnia między innymi, jak to możliwe, że pracując 1 godzinę dziennie, wykręciła tak dobry finansowo wynik (300 000 zł).

Zapisz się na newsletter Rebiznes. Link do formularza znajduje się tutaj https://rebiznes.pl/newsletter/

Gdy startowałaś w 2012 roku z własną działalnością, to zaczynałaś od budowania stron www na zlecenia klientów. Gdybyś dziś miała zacząć na nowo, też postawiłabyś na usługi czy może od razu poszłabyś we własne produkty cyfrowe?

To nie jest łatwe pytanie. Jeśli miałabym tę wiedzę, co teraz, to poszłabym w usługi.

A jeśli dziś byłabym na tym etapie, co wtedy, to pewnie oferowałabym strony www – dzięki nim wiele się nauczyłam. Nie uważam, że był to zły czas. Przeciwnie, był on bardzo dobry. Dzięki niemu zebrałam doświadczenie i wiedzę, którą mogę dzielić się z innymi.

No właśnie. W międzyczasie uruchomiłaś bloga i zaczęłaś dzielić się wiedzą na temat stawiania stron WWW na WordPressie. Z tego co wiem, to zmotywowały Cię do tego kobiety, które chciały mieć własne strony, ale nie miały pieniędzy na Twoje usługi. Tak było? Czy może coś jeszcze wpłynęło na Twoją decyzję?

Bloga założyłam z kilku powodów.

Przede wszystkim, aby dzielić się wiedzą z innymi. Wtedy nie było nigdzie odpowiednio poukładanych wskazówek dotyczących stron WWW. W Google’u też trudno było znaleźć coś w języku polskim, co krok po kroku pokazywałoby, jak samemu wyklikać stronę.

Myślę, że mój blog wpasował się w potrzeby ludzi. A założyłam go ze względu na moją wiedzę dotyczącą tworzenia stron – blog jest czymś ważnym, potrzebnym i fantastycznie wspiera SEO.

Zakładając go, nie miałam świadomości, jak się on rozwinie i że stanie się fundamentem mojego rozwoju.

Poza tym faktycznie otrzymywałam dużo wiadomości od kobiet. Pisały, że są na początku swojego biznesowego rozwoju i że nie mają budżetu na zlecenie strony. Niektórym pomagałam, za bardzo małe, symboliczne kwoty. Pracowałam po nocy i w weekendy. Nie było to łatwe.

Później postanowiłam to zmienić, ale by móc zarabiać lepiej, przy mniejszym wysiłku. I to mi się udało. Ale jak widzisz, trochę to trwało.

No właśnie, ile czasu potrzebowałaś, żeby z bloga mieć więcej pieniędzy niż z usług? I po drugie, jak wtedy w ogóle zarabiałaś na blogu?

Tak naprawdę z bloga już na początku miałam więcej niż z usług. Trzy miesiące po jego założeniu wydałam pierwszego e-booka o WordPressie, po kolejnych 3 miesiącach następnego o SEO. Te e-booki miały mi opłacać ZUS w firmie, abym mogła spokojniej pracować nad zleceniami.

Gdy po roku zrobiłam zestawienie zarobków pt. usługi kontra produkty cyfrowe, zdziwiłam się, że z tych drugich zarabiałam więcej, mimo że na prowadzenie bloga poświęcałam pięć razy mniej czasu niż na realizację usług.

W każdym razie oprócz e-booków starałam się tworzyć rzetelne i konkretne treści na bloga. Poświęcałam czas na SEO. A zarobek przyszedł sam, ponieważ zaczęły zgłaszać się do mnie różne marki z propozycjami i pytaniami o wycenę.

Publikowałam wtedy różne rankingi, polecałam narzędzia i pisałam treści sponsorowane. Robiłam to jednak w bardzo przemyślany sposób. Nie były to treści typowo reklamowe. Chciałam, aby moi czytelnicy mieli z tego konkretną wartość.

Potem pojawiły się podcasty. Nagrywałam je, zapraszałam ekspertów, a potem robiłam transkrypcje – i tak miałam gotową treść na bloga. Robię tak po dziś dzień.

Ostatecznie zrezygnowałaś z działki usługowej na rzecz bloga. Tu mnie zastanawia jedno. Jak odciąć gałąź biznesu, która działa, bo zarabia, ale nie do końca daje Ci satysfakcję? Wydaje się to trudne mentalnie i jest obarczone ryzykiem.

Niezupełnie tak było.

Najpierw uruchomiłam Akademię i Interaktywną Paczkę. Potem dostosowałam biznes do tego, aby móc zamknąć jedną usługę – robienie stron WWW, i otworzyć kolejną – wspomnianą Akademię i Paczkę.

W efekcie nagrałam kurs i zrobiłam e-booki, które wciąż aktualizuję. Mogę więc powiedzieć, że kiedyś sama robiłam strony, a dziś edukuję, jak można je tworzyć.

Co obecnie jest głównym źródłem przychodu w Twojej firmie?

Mam wiele różnych źródeł. Kursy online, e-booki, książki, do tego udział w Paczce i Akademii. Niedługo odbędzie się „Gala Interaktywnych”, chociaż w tym przypadku dobrze będzie, jeśli w ogóle wyjdę na zero. Ale to całkiem inna inicjatywa. Tak samo jak z raportem „Jesteś ekspertką. Uwierz w to!” To wyjątkowe projekty – nie powstały dla zarobku, ale dla wsparcia innych.

Na zdjęciu: Ola Gościniak | fot. by Agnieszka Werecha-Osińska

Nie bez powodu zapytałem Cię na początku rozmowy o usługi i produkty, bo cyfrowe produkty są kolejnym wątkiem, który chcę poruszyć. Najpierw jednak chciałbym dowiedzieć się, czego nauczyło Cię prowadzenie biznesu usługowego?

Po pierwsze biznes usługowy może nauczyć nas wielu ważnych rzeczy, przydatnych nie tylko w pracy, ale również w życiu codziennym. Co mam na myśli? Biznes usługowy wymaga dużej elastyczności i umiejętności szybkiego dostosowywania się do zmieniających się potrzeb klientów.

Dlatego jedną z najważniejszych kompetencji, jaką można zdobyć, robiąc usługi, jest umiejętność pracy pod presją czasu, radzenie sobie z trudnymi sytuacjami i szybkie podejmowanie decyzji.

Usługi wymagają także skutecznej komunikacji – zarówno z klientami, jak i na przykład z wirtualną asystentką. Warto nauczyć się, jak wyrażać swoje myśli w sposób jasny i zrozumiały, a także jak słuchać i odpowiadać na potrzeby klientów, aby zdobyć ich zaufanie i lojalność.

No to idziemy dalej. Jak wykorzystujesz tę wiedzę do budowania własnych produktów?

Zawsze jak tworzę kurs lub e-booka, staram się wejść w buty osoby, dla której tworzę ten produkt. Chcę dać jej jak najwięcej informacji i wskazówek. Chcę, aby dana osoba otrzymała odpowiednią dawkę wiedzy, tak żeby potem wdrożyła pewne mechanizmy i miała więcej czasu dla siebie i rodziny.

Gdybyś miała polecić początkującemu przedsiębiorcy lub takiemu, który od jakiegoś czasu działa w usługach, jak wejść w produkty – jak stworzyć ten pierwszy cyfrowy produkt, to jakby brzmiała Twoja rada?

Myślę, że takim świetnym produktem, od którego warto zacząć przygodę z produktami cyfrowymi, jest właśnie e-book. Warto zastanowić się, jakie problemy ma nasz potencjalny klient i czy my możemy pomóc mu ten problem rozwiązać. I ten problem powinien stać się tematem naszego e-booka.

Co istotne, na początku e-book nie musi być ani idealny, ani nawet obszerny. Jeśli podejmujemy się ważnego tematu (problemu), a rozwiązanie możemy opisać na 20 stronach, świetnie – działajmy.

Co według Ciebie jest trudne w tworzeniu cyfrowych produktów, takich jak e-booki i kursy online? Proces twórczy, sprzedaż, a może marketing?

Czas. Poukładanie sobie myśli. I umiejętność jasnego, klarownego pisania, tak aby czytelnik w krótkim czasie zrozumiał, o co nam chodzi. Do tego dobór odpowiedniej strategii sprzedażowej.

Strategię trzeba planować już w trakcie pisania e-booka. To samo dotyczy komunikacji – komunikujmy innym, że e-book powstaje, że będzie. Takie działanie może nas też zmobilizować.

Sprzedaż, jak i marketing nie są proste do ogarnięcia. Dlatego tak ważny jest plan i strategia. Co i kiedy komunikujemy? Jakie hasła wykorzystamy? Kiedy wrzucimy post na Instagram, a kiedy na Facebooka? Czy zrobimy webinar, a może live’a? Trzeba znać odpowiedzi na te pytania. A to zajmuje sporo czasu.

PS. O marketingu e-booków rozmawiałem z Krzysztofem Bartnikiem.

Na zdjęciu: Ola Gościniak | fot. by Agnieszka Werecha-Osińska

Czego w trakcie tworzenia i sprzedaży cyfrowych produktów początkujący przedsiębiorcy zwykle nie biorą pod uwagę, co wychodzi w trakcie pracy?

Nie mają strategii. Zrobienie samego e-booka lub kursu nie przyniesie efektu. Ludzie muszą dowiedzieć się o produkcie, żeby móc go kupić. A więc komunikacja.

W rozmowie z Markiem Jankowskim wspomniałaś, że pracując jedną godzinę dziennie, byłaś w stanie wygenerować w ciągu roku 300 000 złotych przychodu. O przychody za chwilę zapytam. Tu zastanawia mnie organizacja pracy. Co można zrobić w godzinę? Jak układać pracę, gdy życie osobiste wywraca się do góry nogami i nie możesz tej pracy poświęcić pełnej uwagi?

Ponieważ miałam odpowiednią strategię i planowałam z wyprzedzeniem, co przynosiło efekty, to nie musiałam firmie poświęcać dużo czasu. I tak – pracowałam jedną godzinę.

W tym czasie odpisywałam na maile i delegowałam zadania. Swoją drogą, umiejętność delegowania zadań i tworzenie zespołu jest niezwykle ważne w biznesie online.

Ale takie poukładanie biznesu nie trwało dzień czy nawet miesiąc. Pierwsze lata bardzo dużo pracowałam, aby móc sobie na to pozwolić. Dziś ludzie, którzy zaczynają przygodę z biznesem online myślą, że da się to osiągnąć po tygodniu… niestety tak nie jest.

Gdzie według Ciebie zatrzyma się skala przychodów soloprzedsiębiorcy, której niezależnie od tego, jak mocno by się starał, po prostu nie przebije?

Uważam, że taka skala nie istnieje. Dużo zależy od branży, możliwości, delegowania zadań, ale też od nas samych. Naszych umiejętności i blokad.

Znam osoby, które mogłyby więcej zarabiać, ale blokuje je myśl o podatkach itd. Sama latami uważałam, że nie zasługuję, aby zarabiać 3000 zł miesięcznie, bo miałam niewspierające przekonanie, że jak się dużo zarabia, to zaczyna się być chciwym. A to nieprawda, pieniądze nie zmieniają ludzi, pieniądze to narzędzie, dzięki któremu ludzie mogą uwypuklić swoje cechy.

Przykład. Uważam, że jestem dobrym człowiekiem. Teraz gdy zarabiam bardzo dobrze, dzięki pieniądzom mogę zrobić niekomercyjny raport „Jesteś ekspertką! Uwierz w to!” – na całą akcję związaną z tworzeniem tego raportu i udostępnianiem go za darmo na różnych wydarzeniach przeznaczyłam kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Do tej pory, dostaję głosy, że właśnie ten raport sprawił, że ktoś odważył się wystąpić na konferencji czy ruszyć z podcastem lub stworzyć swój pierwszy produkt cyfrowy.

Gdybym nie miała pieniędzy, nie mogłabym również pozwolić sobie na to, aby zatrudniać małe kobiece biznesy, których właścicielki dzięki temu zatrudnieniu wróciły po porodzie na rynek pracy.

Kiedyś zarabiając mało pieniędzy, dawałam marchewkę i robiłam nisko kosztowe strony www, by młode biznesy mogły ruszyć. Teraz mając fundusze, daję im wędkę i mogę robić to na większą skalę.

Jak można skalować przychody jako soloprzedsiębiorca? Wydaje się to trudne, ale nie niemożliwe. Według mnie lewarem jest chociażby rozpoznawalna marka osobista i wysokie stawki. Wspieranie się AI, no-code i wejście w produkty.

Jak zaczynałam, czyli kilka lat temu, nie było takich możliwości jak AI. Z pewnością AI ma swoje plusy i minusy. Jeśli umiejętnie wykorzystamy sztuczną inteligencję, może ona przyczynić się do rozwoju naszego biznesu.

A co do marki osobistej? Tak, marka osobista jest niezwykle ważna – nie mówię tu nic odkrywczego. Pokazywanie się w social mediach, na różnych eventach, bycie prelegentką, udzielanie wywiadów w mediach – to wszystko ma wpływ na rozwój biznesu.

Dzięki naszemu wizerunkowi i rozpoznawalności jesteśmy w stanie dotrzeć do większej liczby osób, a tym samym do kontrahentów, z którymi możemy nawiązać współpracę.

Na zdjęciu: Ola Gościniak | fot. by Agnieszka Werecha-Osińska

Jakie błędy lub ograniczenia foundera spowodują, że on nigdy nie wejdzie na poziom 25 000, 50 000 i 100 000 złotych przychodu miesięcznie?

Ja zmieniłam swoje przekonania. Uważam, że każdy może osiągać takie kwoty i mieć je na koncie. Musi jednak poznać swoją wartość i wartość swojej wiedzy. Wyjść ze strefy komfortu i zaryzykować. Tym samym, tak jak mówiłam, mieć dobrze zaplanowaną strategię i plan działania. Poświęcić na początku dużo pracy i stopniowo się skalować.

PS. O skalowaniu przychodów soloprzedsiębiorcy rozmawiałem też z Katarzyną Dworzyńskąpolecam przeczytać.

Autor

Jestem właścicielem i redaktorem naczelnym Rebiznes.pl. Pomagam przedsiębiorcom pisać o ich firmach. Jeśli chcesz, żebym napisał o Twojej, odezwij się do mnie – adam.sawicki@rebiznes.pl.
Udostępnij
Przeczytaj również