Paweł Leżoch to twórca internetowy, przedsiębiorca i youtuber, stojący za kanałem Biznes Od Początku. W rozmowie ze mną Paweł opowiada między innymi o trudnościach związanych z zarabianiem w sieci. Trochę tego jest.
Prowadzisz popularny kanał na YouTubie, rozmawiasz z przedsiębiorcami. Zastanawia mnie, jakich pięciu rzeczy o biznesie dowiedziałeś się od swoich rozmówców?
Dowiedziałem się wielu cennych rzeczy, a kilka z nich utkwiło mi w pamięci.
Każdy improwizuje. Wiele osób sądzi, że sukces w biznesie to wynik ścisłego planu. Ale prawda jest taka, że nawet najbardziej doświadczeni przedsiębiorcy improwizują. Sytuacje, które nam się przytrafiają, bardzo często przytrafiają się nam po raz pierwszy. Nie wiemy z góry, czy dana decyzja będzie najlepszą, jaką mogliśmy podjąć. Dlatego wszyscy improwizują i stwarzają pozory, że wiedzą, co robią.
Sukces ma swoją cenę. Ludzie często myślą, że inni mają łatwiej niż my. Za to rzadko widzą rzeczywiste problemy, z jakimi mierzą się przedsiębiorcy. Nie wiedzą, jaką cenę musieli zapłacić za swój sukces. Gdyby znali cenę, niekoniecznie chcieliby być na ich miejscu.
Wizerunek w internecie a rzeczywistość. To, co widzimy w mediach społecznościowych różni się od rzeczywistości.
Każdy jest inny. Nie ma jednego słusznego rozwiązania ani złotego przepisu na sukces. Posłużę się taką metaforą. Jedna osoba może doradzać ci, że żeby osiągnąć sukces w biznesie, zawsze musisz „skręcać w prawo”. Druga osoba powie, żebyś zawsze „skręcał w lewo”. Kto ma rację? Warto słuchać innych, jednocześnie zastanawiając się, czy to, co dana osoba mówi, może mieć zastosowanie w mojej sytuacji. Ostatecznie sami musimy wybrać swoją ścieżkę i działać po swojemu.
Ryzyko. Biznes wiąże się z ryzykiem. Nie da się w pełni zabezpieczyć przed porażką. Przedsiębiorcy często ryzykują: pieniędzmi, zainwestowanym czasem czy innymi zasobami. Nie ma innej drogi. Musisz się z tym pogodzić. Budujesz coś i nie masz gwarancji, czy to się uda.
Kanał na YouTubie prowadzisz od 2021 roku, ale nie jest to jedyne źródło Twojego utrzymania. Z jednej strony zarabiasz na współpracach reklamowych, a z drugiej na sprzedaży cyfrowych produktów. Który z tych kanałów generuje więcej przychodu?
Mam pięć głównych źródeł dochodu.
Zespół weselny. Od 12 lat gram w zespole, zaczynałem jeszcze w technikum. Pochodzę z Opolszczyzny, gdzie wesela odbywają się także w środku tygodnia. Dla moich kolegów z zespołu wesela to jedyne źródło dochodu. Można z tego żyć.
Kanał YouTube. To głównie współprace reklamowe. Dodatkowo są to pieniądze z reklam Adsense, które YouTube wyświetla przed filmami.
Wydawnictwo. W ciągu zeszłego roku napisałem i wydałem 3 książki w formie drukowanej.
Nieruchomości. Inwestuję w mieszkania, które wynajmuję, lub flipuję, czyli remontuję i po czasie sprzedaję z zyskiem.
Produkty cyfrowe. To póki co tylko dodatek. Pierwszy kurs online wypuściłem, gdy zaczynałem studia. Dotyczył on tworzenia stron internetowych. Do dzisiaj mam w sprzedaży kursy z WordPressa, ale aktywnie ich nie promuję. Obecnie pracuję nad kursem z YouTube’a.
Mniej więcej wygląda to następująco: YouTube 35%, wydawnictwo 20%, zespół 20%, nieruchomości 15%, produkty cyfrowe 10%.
Co według Ciebie jest najtrudniejsze w łączeniu działalności usługowej z produktową?
Usługi wymagają poświęcenia dużej ilości czasu, a ja działam w takich sektorach, gdzie ciężko to oddelegować. Zarówno zespół weselny, jak i kanał na YouTubie wymagają mojej osobistej pracy. Skalowanie jest tu pewnym problemem.
Dlatego szukam innych modeli działania. Stąd wydawnictwo.
Czas jest najcenniejszym zasobem i z czegoś trzeba zrezygnować, żeby móc skupić się na innych działalnościach. Dlatego przyszły rok będzie moim ostatnim w branży weselnej.
Jedną z takich trudności jest konieczność przełączania się pomiędzy wieloma aktywnościami w ciągu dnia pracy, a wiadomo czas nie jest z gumy. Co robisz, żeby efektywnie spędzić dzień?
Są okresy, gdzie rzeczywiście pracuję bardzo dużo – gdy jest sezon weselny. Wtedy po prostu inne aktywności muszą poczekać, ale wiele tematów można załatwić przez maila na smartfonie.
Poza tym staram się dużo rzeczy automatyzować. Na przykład wydawnictwo działa półautomatycznie. Pakowaniem i wysyłką książek zajmuje się zewnętrzna firma. Książki są promowane płatnymi reklamami.
Dzięki temu pracę wykonałem raz i przynosi ona efekty przez wiele miesięcy. Wystarczy, że tego doglądam, wprowadzam drobne zmiany i rozwiązuję małe problemy, które co jakiś czas się pojawiają.
Stosuję listy zadań. Wypisuję sobie na kartce, co chcę zrobić w danym dniu i po kolei wykreślam zadania z listy.
Biznesy twórców internetowych często oparte są na ich markach osobistych, a to powoduje, że nie do końca mogą się od tych biznesów „odkleić”. Jak według Ciebie można ten problem obejść, żeby z jednej strony pozostać twarzą biznesu, ale nie być operacyjnie w niego zaangażowanym (przynajmniej w dużym stopniu)?
Jeżeli biznes działa na dużej marży, jest bardzo dochodowy, a do tego jest duży popyt na nasze usługi to możemy zatrudnić pracowników i wszystko, co nie wymaga naszego bezpośredniego zaangażowania, oddelegować.
Następnie oddelegować to, co wydaje nam się, że wymaga naszego zaangażowania – w rzeczywistości wcale tak nie jest.
Jeżeli chcemy pozostać twarzą biznesu, to trzeba pogodzić się z tym, że część zadań operacyjnych będziemy musieli wykonywać osobiście.
Gdybyś mógł na nowo zaplanować swoją karierę twórcy internetowego i przedsiębiorcy, to co zrobiłbyś inaczej, wiedząc to, co dzisiaj wiesz?
Zastanowiłbym się, czy na pewno chcę zostawać twórcą internetowym. Może lepiej zająć się robieniem normalnego biznesu?
Zacząłem być twórcą internetowym w 2018 roku, gdy na trzy lata przed uruchomieniem kanału na YouTubie, prowadziłem podcast Biznes Od Początku.
Wydawało mi się wtedy, że będę robił coś wartościowego dla innych, że będę przydatny i że ludzie będą mi za to wdzięczni. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest też druga strona medalu – równie dużo osób będzie to krytykować i hejtować.
Kolejny problem bycia twórcą jest taki, że zarabianie na twórczości nie jest proste. Gdy masz normalny biznes, np. nagrywasz filmy reklamowe dla firm, to wygląda to w ten sposób: jest klient, zleca ci pracę, płaci… i tyle.
W przypadku twórcy internetowego jest to bardziej skomplikowane.
Z jednej strony twoimi klientami są widzowie – oni muszą być zadowoleni. Ale to nie oni ci płacą. Za 10 000 wyświetleń YouTube zapłaci ci ok. 140 złotych. Nie wystarczy nawet na paliwo, żeby dojechać na nagranie.
A więc trzeba znaleźć kogoś, kto będzie chciał za nagranie zapłacić – trzecią stronę układanki. Tylko co jej zaoferować, żeby chciała zapłacić? Co jej dać, żeby było to dla niej wartościowe?
Wymyślenie modelu biznesowego dla twórcy internetowego nie jest proste. Myślę, że zaledwie niewielka część twórców zarabia na swojej działalności.
Jeżeli ktoś decyduje się zostać twórcą internetowym, to musi przemyśleć, czym się wyróżnić od innych i w jaki sposób będzie zarabiać na twórczości. Znalezienie fajnych wyróżników pomoże ci się wybić, a jak już zaczniesz zarabiać, będzie ci łatwiej.