Re:biznes

O marce na dzień dobry

Nazwę firmy, produktu czy usługi należy postrzegać jak mikrokomunikat. To od niego rozpoczyna się działalność
naming

Dzień dobry Państwu! Dzięki uprzejmości Adama Sawickiego będę gościł na Państwa ekranach z regularnymi felietonami. Co miesiąc podzielę się kolejną porcją przemyśleń dotyczących świata reklamy, PR-u, jak również tematów bardziej prywatnych. Zapraszam do odwiedzenia mojej strony WWW.

Otwieramy firmę, chcemy zawojować rynek przy pomocy zupełnie nowego produktu, mamy w głowie mechanizm działania innowacyjnej (a jakżeby inaczej!) usługi. Jako że wiemy już trochę o życiu, studiowaliśmy lat kilka, dużo czytamy i posiadamy odrobinę obycia biznesowego, zdajemy sobie sprawę, że konkurencja jest ogromna.

Decyzja jednak zapadła – ruszamy z własną marką.

Automatycznie pojawia się w głowie myśl, swoisty biznesowy atawizm – wyróżnij się albo zgiń. Rzecz jasna, z całych sił chwytamy się pierwszej z opcji. Zapraszamy rodzinę na kolację, a w piątkowy wieczór rozmawiamy z przyjaciółmi. W towarzystwie mniej lub bardziej wyskokowych napojów, wpadają nam do głowy rozmaite pomysły na nazwę.

Ciocia mówi, że można na przykład połączyć dwie pierwsze litery imion żony oraz siostry i już mamy nazwę dla firmy odzieżowej. Kolega wpada na pomysł, że wrzucając do środka wyrazu literę „x”, bądź zamieniając „i” na „y”, nazwa dla spółki handlowej nabierze amerykańskiego wydźwięku.

Taka będzie światowa, a my od razu możemy szykować się na ekspansję zagraniczną. Szwagier dodaje, że jeżeli na końcu naszego imienia albo pseudonimu dopiszemy „pol” to znaczy, że produkcja odbywa się w Polsce. Nikt nie będzie miał żadnych wątpliwości. Będzie pan zadowolony! Pani także!

Jeżeli zależy nam na wykreowaniu marki, która wygodnie umości się w głowach konsumentów, musimy zadbać przede wszystkim o oryginalność i „kojarzalność”. Na co bowiem zwraca uwagę konsument przy pierwszym kontakcie z firmą, o której wcześniej nie słyszał?

Na nazwę oraz identyfikację wizualną, która dla większości sprowadza się do firmowego logo. Dopiero później następuje etap weryfikacji – sprawdzenia informacji w Internecie, podpytania znajomych, zapoznania się z opiniami. Nazwa jest jednak pierwszym punktem zaczepienia, kotwicą, która umiejętnie zarzucona przyciąga uwagę klientów.

Nazwę firmy, produktu czy usługi należy postrzegać jak mikrokomunikat. To od niego rozpoczyna się działalność reklamowa. Nazwa jest podstawowym elementem oraz warunkiem zaistnienia efektywnej promocji – informuje ona o obecności firmy, produktu czy usługi na rynku, stanowi również obietnicę zaistnienia określonych korzyści dla klienta, kusi go, zachęca, obiecuje. Dobrze zaprojektowana nazwa spełnia złożoną potencjalnemu klientowi obietnicę.

Rozpoczynając pracę nad konkretnym projektem namingowym, zawsze wychodzę od ogółu do szczegółu. Korzystam ze skojarzeń, rozbierając słowo na czynniki pierwsze. Szukam powiązań i wartości, które klient chce przekazać. Efektywna nazwa przekazuje nie tylko istotę samej marki, ale również działa wspierająco w zakresie wizerunku, który firma chce stworzyć.

W odbiorze nazwy ważna jest również łatwość jej zapamiętania – odbiorca nie może mieć problemu z przyswojeniem, przeliterowaniem czy zapisaniem wymyślonej propozycji. Nazwa jest głównym reprezentantem pojęcia marki w umyśle odbiorców. Gdy wypowiadamy nazwę znanej marki od razu w głowie pojawiają się skojarzenia – widzimy logo, kolory, słyszymy piosenkę, której użyto w spocie reklamowym.

To nazwa inicjuje cały ten proces. Bez nazwy nie ma marki!

Autor

Prezes zarządu, dyrektor kreatywny Studia Brandingowego KARAT-e. Autor ponad 150 nazw firm, produktów i usług. Absolwent programu MBA oraz studiów podyplomowych: Innowacyjne Zarządzanie Marką, Projektowanie Usług, Psychologia w Biznesie.
Udostępnij
Przeczytaj również