Re:biznes

Jak bez kodowania stworzyć cyfrowy produkt? O no-code opowiada Grzegorz Róg z eduweb.pl

Żeby stworzyć cyfrowy produkt, na przykład prostą aplikację webową, wcale nie musisz umieć kodować. Wystarczy,
Grzegorz Róg

Żeby stworzyć cyfrowy produkt, na przykład prostą aplikację webową, wcale nie musisz umieć kodować. Wystarczy, że poznasz narzędzia no-code. Od czego zacząć przygodę z tą technologią? Podpowiada Grzegorz Róg z eduweb.pl.

Jakie możliwości daje technologia no-code? Czy korzystając z niej, stworzę SaaSa z prawdziwego zdarzenia, takiego jak na przykład Asana czy Slack?

Jeśli sprawnie posługujesz się narzędziami no-code, to prawdopodobnie jesteś w stanie stworzyć niemal wszystko przy ich użyciu. Ale nie zawsze warto.

Ja patrzę na to przez pryzmat swoich celów, umiejętności i możliwości, jakie dają te narzędzia. Czyli jeśli mam pomysł na produkt, to zastanawiam się nad dwiema rzeczami.

  • Po pierwsze, czy wiem, jak wykonać go samodzielnie. A jeśli nie, to komu mogę zlecić to zadanie.
  • Po drugie, czy narzędzia no-code na pewno będą odpowiednim wyborem. Trzeba mieć świadomość, że chociaż dużo potrafią, to mają ograniczenia.

A zatem gdzie leży granica, po której przekroczeniu nie warto sięgać po no-code?

Są firmy, które funkcjonują wyłącznie w oparciu o no-code i obsługują nawet dziesiątki lub setki tysięcy użytkowników. Przykładem jest Lambda University, które korzystało z tej technologii, nawet gdy liczba studentów dochodziła do 50 tysięcy.

Możemy więc z powodzeniem stworzyć całkiem duży marketplace, wykorzystując wyłącznie tę technologię. Należy jednak pamiętać, że osiągniemy taką skalę, na którą pozwolą nam możliwości i ograniczenia tych narzędzi.

Na przykład, jeśli używamy oprogramowania do budowania baz danych, takiego jak Airtable, które powiedzmy pozwala dodać do tabeli 50 tysięcy rekordów, to zwyczajnie nie zbudujemy niczego większego.

Wspomniałeś wcześniej o Slacku i Asanie. Są to biznesy, które wymagają bardziej zaawansowanego podejścia. Jeśli więc zdecydujesz się zbudować tego typu produkt przy użyciu no-code, to prędzej czy później będziesz musiał przepisać system.

Dlatego w takich sytuacjach lepiej użyć technologii no-code do zbudowania prototypu i walidacji MVP, żeby wiedzieć, czy to, co robisz ma w ogóle sens. Ale już wtedy powinieneś pomyśleć, które moduły programu przeniesiesz w przyszłości na codebase.

Tyle że przejście z no-code na własny kod po pierwsze może być czasochłonne, a po drugie kosztowne – ktoś to musi zrobić. Jak zaplanować taką zmianę?

Według mnie wszystko zależy od specyfiki projektu. Z jednej strony trzeba wiedzieć, jak długo możemy pociągnąć na narzędziach no-code, a z drugiej zdać sobie sprawę, że nie każde przedsięwzięcie warto realizować za pomocą tej technologii.

Mając tę informację z tyłu głowy, możemy podjąć decyzję, czy na przykład budowanie infrastrukturalnej lub złożonej aplikacji SaaS, która ma dużą konkurencję na rynku, w oparciu o no-code ma w ogóle sens.

Według mnie niekoniecznie. Lepiej od początku postawić na pisanie kodu.

Ale uwaga. W moich projektach, takich jak easycart.pl i eduweb.pl, które samodzielnie zostały zakodowane, także posiłkuję się narzędziami no-code.

Obie te technologie można ze sobą łączyć, szczególnie w warstwie komunikacji i obsługi klienta. Tu możemy sięgać po gotowe rozwiązania, chociażby do wysyłki maili transakcyjnych.

Podasz przykłady narzędzi no-code’owych, z których sam korzystasz?

Jednym z nich jest Retool, który pozwala stworzyć panel administratora i zarządzać bazą danych bez konieczności kodowania. Innymi świetnymi narzędziami są Airtable, które służy do tworzenia baz danych oraz Glide do projektowania mobilnych interfejsów.

Za pomocą tych trzech narzędzi jesteś w stanie stworzyć różnego rodzaju aplikacje, najczęściej mające charakter marketplace’ów. Sam gdy ostatnio eksperymentowałem z nimi, to udało mi się stworzyć aplikację, która przeszukuje internet i zbiera informacje o nieruchomościach dostępnych na różnych serwisach ogłoszeniowych.

Mechanizm działa w ten sposób, że zebrane dane najpierw trafiają do Airtable, a następnie zasilają interfejs, który wcześniej stworzyłem w Glide. Dzięki temu użytkownicy aplikacji mają dostęp do informacji o nieruchomościach w jednym miejscu.

A czy jestem w stanie w pełni wykorzystać potencjał narzędzi no-code bez jakiejkolwiek znajomości programowania?

Wszystko zależy od tego, jak rozumiesz programowanie. Niektórzy widząc kawałek kodu, mogą odnieść mylne wrażenie, że już mają do czynienia z programowaniem.

Prosty język znaczników i arkuszy stylów, na przykład HTML i CSS, a także podstawowa znajomość protokołu HTTP czy zrozumienie i wykorzystanie do automatyzacji formatu JSON nie jest, moim zdaniem, równoznaczne z programowaniem.

To wiedza, którą każdy może zdobyć. A jeśli chce się wykorzystać pełen potencjał narzędzi no-code, to tę podstawę techniczną z pewnością powinno się posiąść.

A więc jakie zagadnienia techniczne powinienem poznać?

Zrozumienie API to podstawa. Główna idea stojąca za korzystaniem z narzędzi no-code nie polega na tworzeniu własnego kodu, ale sięganiu po gotowe rozwiązania dostępne na rynku. Na przykład, kiedy chcemy wysłać maile do użytkowników, używamy dostępnych narzędzi, takich jak MailChimp, MailerLite czy SendinBlue.

Tyle że nie korzystamy z nich za pośrednictwem standardowego interfejsu, lecz poprzez interfejs dla programistów, tzw. API. Powinieneś je poznać, nauczyć się je czytać.

Dzięki API będziesz sprawniej poruszać się w takich narzędziach jak Zapier, n8n czy Make.com, które służą do tworzenia automatyzacji. Z kolei te narzędzia pobierają dane z różnych źródeł, takich jak baza danych. To kolejny obszar, który powinieneś poznać.

Taką bazą danych może być nawet prosta tabela w Google Sheets. Natomiast bardziej zaawansowaną opcją będzie relacyjna baza danych, jak na przykład Airtable.

Kolejną ważną kwestią jest zrozumienie formatów danych, takich jak na przykład JSON i XML, protokołu HTTP i odpowiedzi z API. Znajomość tych zagadnień pozwala rozwiązywać ewentualne problemy i dokonywać debugowania.

Zapisz się na newsletter Rebiznes. Link do formularza znajduje się tutaj https://rebiznes.pl/newsletter/

Czy mógłbyś podpowiedzieć, gdzie warto szukać tej wiedzy? Dla mnie naturalnym miejscem jest YouTube, a teraz także ChatGPT.

Myślę, że to jest dobra strategia. Przy czym wcześniej trzeba wiedzieć, o co zapytać ChatGPT, bo ogólne polecenie pt. „naucz mnie no-code” zupełnie się nie sprawdzi. Ja obok ChatuGPT zawsze mam pod ręką Perplexity. Jest to doskonałe wsparcie.

Co do samego ChatuGPT, oprócz udzielenia odpowiedzi na pytanie ChatGPT może też pomóc w odpowiednim sformatowaniu danych. Na przykład możesz podać mu zestaw danych i poprosić, żeby przetworzył twój zbiór w format JSON. Do tego ChatGPT rozumie scenariusze automatyzacji podawane przez interpreter kodu.

A jeśli chodzi o YouTube’a, uważałbym. Na YouTubie często promowane są formaty, które mają niewiele wspólnego z merytoryką. Przez to trudno dokopać się do wartościowych źródeł. Ja wolę szybciej się uczyć, korzystając z kursów online.

Tu mogę polecić dwa źródła. Kursy, które stworzyliśmy w ramach eduweb.pl. Znajdziesz tam wszystko, o czym sobie powiedzieliśmy. A drugim źródłem jest Makerpad i jego tutoriale objaśniające użycie narzędzi no-code. Jednak tu trzeba być selektywnym, materiały na Makerpadzie często są tworzone przez twórców tych narzędzi.

Powiedzmy, że chcesz zbudować narzędzie e-mail marketingowe, które pozwoli użytkownikowi postawić landing page, zebrać adresy e-mail i stworzyć newsletter w edytorze drag and drop. Jak byś zabrał się za to zadanie, korzystając z no-code?

To jest dobry przykład tego, czego nie próbowałbym budować za pomocą narzędzi no-code. Zamiast tego wybrałbym rozwiązania low-code’owe, takie jak Softr czy Bubble.

Należy jednak pamiętać, że do korzystania z tych narzędzi trzeba mieć podstawową znajomość programowania. W przeciwnym razie rozważyłbym zatrudnienie kogoś z wiedzą na temat tej technologii, aby pomógł mi stworzyć prototyp.

Zanim jednak przystąpiłbym do realizacji projektu, pierwszym krokiem byłoby dokładne zrozumienie rynku. Musiałbym dowiedzieć się, czy istnieją jakieś przeszkody, które uniemożliwiłyby mi odniesienie sukcesu na tym rynku.

Następnie musiałbym określić, w jaki sposób i na jakim poziomie miałbym się wyróżniać na tle konkurencji. To ważne, bo ludzie zwykle nie zmieniają narzędzi, których używają, chyba że nowe narzędzie jest znacznie lepsze od konkurencji.

Jeśli doszedłbym do wniosku, że warto rozwijać ten projekt, to tak jak powiedziałem, zatrudniłbym kogoś, kto zna się na narzędziach low-code’owych i jak najszybciej zbudowałbym MVP (o MVP poczytasz tutaj).

Chciałbym w krótkim czasie zebrać opinie z rynku, żeby wiedzieć, które funkcje oprogramowania są faktycznie ważne dla moich klientów.

Poruszyłeś wątek biznesowy, który jest szalenie ważny. Tymczasem chciałbym sprowadzić to pytanie do warstwy technologicznej. Zapomnijmy o narzędziu do e-mail marketingu. Jak z no-code zbudowałbyś marketplace?

Zawsze warto zacząć od przygotowania tzw. user flows, czyli określenia, jakie są cele użytkownika oraz jak przeprowadzić go z punktu A do punktu B. Na tym etapie musisz wiedzieć, jakie działania użytkownik musi wykonać, żeby osiągnąć cel.

Gdybym na przykład chciał stworzyć marketplace umożliwiający znalezienie mechanika w swojej okolicy, zadałbym sobie pytanie, co użytkownik aplikacji musi zrobić, żeby trafić na odpowiedniego fachowca.

Na pewno musiałby zalogować się do aplikacji, zobaczyć listę specjalistów, wybrać najlepszego dla siebie, sprawdzić jego dostępność w kalendarzu, zarezerwować wizytę i na końcu otrzymać potwierdzenie umówionego spotkania.

Mając taką rozpiskę, przyjrzałbym się każdemu krokowi i dobrałbym odpowiednią technologię. Do przechowywania informacji o mechanikach potrzebowałbym bazy danych – zwróciłbym uwagę na wspomniane wcześniej Airtable i Google Sheet.

Następnie stworzyłbym interfejs umożliwiający użytkownikom przeszukiwanie listy specjalistów. Kiedyś użyłbym do tego celu Adalo, dziś wybrałbym Glide.

Stworzyłbym też prostą automatyzację, na przykład za pomocą Make.com lub Zapiera i systemu do wysyłki maili, na przykład Gmaila, żeby skomunikować ze sobą obie strony.

Podsumowując naszą rozmowę, czy mógłbyś udzielić jednej praktycznej wskazówki, jak zacząć pracować z narzędziami no-code?

Nie można zignorować faktu, że founder powinien posiadać pewną wiedzę na temat narzędzi no-code, żeby móc z nimi efektywnie pracować. Gdzie tej wiedzy szukać? Już ustaliliśmy. ChatGPT, YouTube, eduweb.pl, ahoy.eduweb.pl – tu bym zajrzał.

Jeśli już zdecydujemy się na zbudowanie produktu, wykorzystując tę technologię, poświęciłbym sporo czasu na walidację pomysłu, zanim przystąpiłbym do implementacji. Na tym etapie kluczowym aspektem jest komunikacja z użytkownikami.

Ludzie często pomijają ten krok. Zauważają pewne potrzeby na rynku, zwłaszcza w branżach, w których pracowali, i uznają, że skoro oni mieli taki i taki problem, to wszyscy go mają. Rzeczywistość niestety nie zawsze potwierdza tę hipotezę.

W efekcie okazuje się na przykład, że rynek jest zbyt mały, żeby w ogóle opłacało się rozwiązywać dany problem. Badanie rynku i walidacja pomysłu to podstawa.

PS. Dołącz do newslettera Rebiznes. 1 mail w tygodniu. 0 spamu. Zobacz.

Autor

Jestem właścicielem i redaktorem naczelnym Rebiznes.pl. Pomagam przedsiębiorcom pisać o ich firmach. Jeśli chcesz, żebym napisał o Twojej, odezwij się do mnie – adam.sawicki@rebiznes.pl.
Udostępnij
Przeczytaj również