Chcesz solo robić startup w branży fintech? Zobacz, co na temat tego rynku do powiedzenia ma Filip Beźnicki, partner zarządzający w Stratosferze, który przyjrzał się trendom i sposobom komunikacji w tej branży.
Filip Beźnicki od 15 lat zajmuje się budowaniem marek. Pracował między innymi dla takich firm jak P&G, Coca-Cola czy IKEA, a jego kampanie zdobywały nagrody Effie. W rozmowie ze mną Filip opowiada o rynku fintech – trendach i marketingu.
Co według Ciebie ciekawego dzieje się obecnie na polskim rynku fintech w kontekście zmieniających się potrzeb konsumentów, regulacji prawnych i technologii?
Zacznijmy od tego, że nie musimy rozpatrywać rynku fintech w kontekście wyłącznie lokalnym. Jeśli ktoś wchodzi na ten rynek, to od początku musi myśleć o skalowalności i potencjalnym wyjściu poza lokalne podwórko.
Druga rzecz. Nasz rynek finansowy jest niezwykle zaawansowany, szczególnie jeśli chodzi o segment B2C – bardzo trudno jest tu dostarczyć nową wartość dla konsumenta.
My w bankowości dokonaliśmy skokowego przyspieszenia – od bankowych murów jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, do nowoczesnej bankowości mobilnej i internetowej.
Gdy weszliśmy w okres szybkiego wzrostu, ominęliśmy stany pośrednie i konsumenci dostali, od razu świetny produkt. Dlatego mówiąc o Polsce, ten rynek jest jeszcze cięższy – np. w Niemczech bank mógł pozycjonować się jako „dystruptor” czy „innowator”, oferując po prostu dobrą aplikację mobilną za darmo, coś co u nas było już dawno standardem.
Także my jako Polacy jesteśmy mocno rozpieszczeni, jeśli chodzi o oczekiwania wobec finansów. Chcemy wszystko szybko i za darmo, co oczywiście utrudnia zrobienie na tym rynku rentownego biznesu.
Jeśli chodzi o oczekiwania, to w związku z rosnącą niepewnością konsumenci zwracają się głównie ku markom, którym ufają (co zwiększa wyzwanie przed ewentualnymi nowymi wejściami), szukają sposobów, żeby zwiększyć swoje finansowe bezpieczeństwo.
I to jest trend globalny, widzimy to chociażby po Klarnie, która odchodzi od komunikacji, mocno zachęcającej do impulsowej konsumpcji, bez myślenia o konsekwencjach.
A tak to żyjemy w świecie wysokich stóp procentowych, przez co np. BNPL (buy now pay later), czyli jedna z nowinek dla konsumenta, staje się mniej opłacalny, a konsumenci przyzwyczajeni do wygody, będą mieli problem, żeby za taką usługę zapłacić.
Z technologii – warto przyglądać się rozwiązaniom biometrycznym; jeśli uda się tu zapewnić konsumenta, że to bezpieczne, tutaj może być duże pole do wzrostu.
Ten kontekst technologiczny jest ciekawy, bo w minionym roku dużo mówiło się o AI i automatyzacji. Jak myślisz, w jaki sposób AI wpłynie na branżę fintech w Polsce? A także co za rok, dwa lata będzie „tym nowym AI”, „the next big thing”?
W branży pojawiły się właśnie dwa główne buzzwordy. Jeden to „generative AI”, czyli bardziej zaawansowana forma tej technologii, drugi buzzword to „compliance”, czyli wracamy do potrzeby bezpieczeństwa, tyle że w segmencie B2B.
Jeśli chodzi o AI, to na pewno będzie miało to wpływ, ale na tę chwilę nie widzimy jeszcze jakichś przełomowych rozwiązań, które by to wykorzystywały. Oczywiście ułatwia to pracę, może obniżyć koszty, ale nie widać, żeby na razie tworzyło nową wartość dla konsumenta.
Next big thing – staram się unikać wróżenia, nie będę udawał, że wiem, ale tak jak wspomniałem, warto przyglądać się biometrii – przykładem ciekawego fintechu z tego obszaru jest PayEye.
Drugą rzeczą będzie integrowanie usług finansowych w aplikacjach, które do tej pory nie miały takiej funkcji – warto obserwować to, co robi X ze swoim pomysłem „everything app”. Do tej pory zmiany Muska nie były tam zbyt szczęśliwe, ale talentu odmówić mu nie można, więc zobaczymy, co z tego wyjdzie.
W mojej ocenie polski fintech ma bardzo mocną pozycję i sporo można by się od nas uczyć w tym kontekście. Według Ciebie czym charakteryzuje się fintech w Polsce?
Fakt. Polski fintech ma dosyć mocną pozycję, bo na starcie ma trochę trudniej – przez duże oczekiwania konsumenta, który już teraz korzysta z niezwykle wygodnych i często darmowych produktów i nie jest specjalnie skłonny do płacenia, nawet za jakość premium (to jest akurat cross-kategoryjne – nie lubimy płacić, jeśli możemy mieć coś nawet w gorszej jakości, ale darmowego).
Poza tym nie wiem, czy można wyróżnić jakiś „polski gen” fintechu; pewnie łatwiej o kapitał, jak zakłada się coś w dolinie krzemowej, ale nie mówiłbym o naszej specjalnej specyfice, czy wyjątkowości.
Z drugiej strony czego nasze rodzime startupy z tej branży mogą nauczyć się od swoich zagranicznych konkurentów?
Marketingu. To jest często bardzo niedoceniana u nas część biznesu, a w czasie kiedy większość rozwiązań jest do siebie podobnych, tutaj właśnie możemy zbudować dla biznesu dodatkową wartość.
Spójrzmy na przykłady takie jak Klarna, czy N26, czy nawet rozwiązania B2B takie jak Adyen, czy Stripe. Te marki oprócz rozwiązań produktowych zbudowały wartość dla swoich odbiorców również na poziomie marki (co jest ważne zarówno na rynku B2C, jak i B2B).
To jest u nas absolutnie niedoceniany element, bo większość praktyków tego rynku szuka przewagi w produkcie, co jest po pierwsze bardzo trudne, po drugie łatwe do skopiowania przez konkurencję.
A na koniec dnia z 10 rozwiązań BNPL to konsumenci, często kierując się marką, wybiorą Klarnę i podobnie z 10 darmowych mobilnych banków z tego też powodu wybiorą N26.
Do tego budując markę, możemy dopiero myśleć o zwiększaniu marż – inaczej walczymy ceną. Spójrzmy na ostatnią kampanię Revoluta – ewidentnie buntownicze przesłanie, które biznesowo ma uzasadnić jedno, czyli podwyżkę cen, na które konsumenci zaczęli już od jakiegoś czasu narzekać.
Jakie startupy, technologie, rozwiązania czy modele biznesowe nieobecne w polskim fintechu warto obserwować?
Teraz już trudno znaleźć dziedzinę, która byłaby wyjątkowo rozwinięta za granicą, a która nie byłaby obecna na naszym rynku. Ale właśnie ze względu na komunikację i marketing radzę obserwować Klarnę, N26, czy Stripa.
Produktowo – na świecie mocno cały czas rosną rozwiązania do spekulowania kryptowalutami i to jest często ta rentowna część przedsięwzięcia.
U nas – mam wrażenie – to jeszcze jest bardzo niszowe. To, na co można też spojrzeć to rozwiązania dla starszych konsumentów, co jest też niedocenianym segmentem.
Jako że robię serwis dla soloprzedsiębiorców, muszę zapytać także o nich. Czy Twoim zdaniem tak skomplikowana i uregulowana branża jak fintech jest miejscem dla soloprzedsiębiorców?
Szczerze – raczej nie. Tutaj potrzeba sporych środków, trudno o ewidentną przewagę produktową, a rentowność osiągana jest często po latach. Plus, żeby osiągnąć tu sukces, trzeba doskonale znać regulacje, być mocnym z technologii, a do tego dobrze znać się na marketingu.
Tak więc na miejscu soloprzedsiębiorcy przede wszystkim zebrałbym odpowiedni zespół. I wtedy można poważnie myśleć, żeby coś na tym rynku zawojować.
PS. Dołącz do newslettera Rebiznes. 1 mail w tygodniu. 0 spamu. Zobacz.