Bartek Majewski to przedsiębiorca i inwestor, który założył między innymi firmę doradczą Casbeg. Zapytałem go, co sądzi o dorabianiu po godzinach na etacie. Jeśli jesteś ciekaw, co powiedział, czytaj dalej.
Jeszcze jedno – jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o Bartku, odwiedź jego stronę www.
Wyobraź sobie, że wracasz na etat. Wciąż drzemie w Tobie duch przedsiębiorczości, więc wpadasz na pomysł, żeby po godzinach dorobić do pensji. Co byś zrobił, żeby po pracy na etacie dorobić w miesiącu 1000, 2000 i 3000 zł?
Nie uważam, żeby próba dorobienia 1-3 tysiące złotych poprzez dodatkowe zajęcie była dobrym celem. Dużo łatwiej i szybciej zdobędziesz taką kwotę, rozmawiając szefem o tym, co musiałoby się stać, żebyś otrzymał taką podwyżkę.
Zwykle z tej rozmowy wychodzi się z listą zadań. Jeśli się ją zrobi, to ma się dodatkową forsę na pożądanym poziomie.
Jeśli mieszkamy w dużym mieście i mamy umiejętności, które są sporo warte na rynku, nie jest trudno w rozsądnym horyzoncie czasu dostać taką podwyżkę albo zmienić pracę na lepiej płatną. Jeśli ich nie mamy, to nie sprzedamy ich na rynku – więc lepiej się skupić na ich opanowaniu.
Jest jednak wyjątek od tej reguły – a mianowicie budowa firmy, w której te 1-3 tysiące stanowią pierwszy przychód, który realizujemy po godzinach i w weekendy, aby z czasem generować więcej pieniędzy i odejść z etatu „na swoje”.
W tej sytuacji robię listę firm, w których znam osoby decyzyjne. Następnie umawiam się z nimi na kawę i robię wywiady customer development na temat ich problemów. Staram się wtedy zidentyfikować problemy, które potrafię rozwiązać i wokół których mógłbym zbudować kiedyś małą firmę.
Jakimi kryteriami byś się kierował, poszukując dodatkowych źródeł dochodu?
Kierowałbym się potencjałem na zbudowanie dochodowej i przynajmniej kilkunastoosobowej firmy w oparciu o produkt lub usługę, które najpierw sam, a następnie poprzez zespół, realizuję oraz tym, czy grupa docelowa i jej problemy pasjonuje mnie na tyle, żebym poświęcił jej kilka lat życia.
Jakie 3 umiejętności z zakresu przedsiębiorczości zacząłbyś rozwijać, żeby po godzinach pracy na etacie dorabiać dobre pieniądze?
- Sprzedaż – dlatego, że przedsiębiorcy przez większość czasu przekonują innych. A to wspólników, aby do nich dołączyli. A to inwestorów do finansowania. Lub pracowników do wyboru akurat ich firmy. Albo klientów do skorzystania z ich usługi lub produktu. Żon do tego, żeby znosiły ich poświęcenia. My cały czas sprzedajemy. W Polsce w zawodach „white collar” jest ogromny deficyt kompetencji sprzedażowej.
- Marketing – dlatego, że problemem wielu firm na wczesnym etapie jest zdobycie uwagi swojej grupy docelowej – tego problemu nie rozwiążesz pieniędzmi, ale wyłącznie umiejętnościami i ciężką pracą.
- Zdolność do ciężkiej pracy – dlatego, że ciężka praca, szczególnie w dzisiejszych czasach, stanowi przewagę komparatywną. Gdy konsensus jest taki, że nie należy się przepracowywać, a my pracujemy 6 dni w tygodniu albo 10 godzin dziennie, generuje na początku ogromną przewagę – szczególnie gdy mamy dwadzieścia-kilka lat i niewiele zobowiązań rodzinnych.
Gdybyś rzeczywiście miał zabrać się za dorabianie po godzinach, to przez jakie kroki najprawdopodobniej musiałbyś przejść?
- Zidentyfikowałbym grupę docelową, której chciałbym poświęcić kilka lat życia.
- Odbyłbym 50-100 wywiadów customer development, podczas których zidentyfikowałbym najważniejsze i najbardziej bolesne problemy wcześniej określonej grupy. Chciałbym też poznać ich wzorce dotyczące konsumpcji informacji, a także dowiedzieć się, w jaki sposób poszukują rozwiązań swoich problemów.
- Następnie tworzyłbym treści na temat zidentyfikowanych problemów i rozwiązań. Publikowałbym je w miejscach, w których jest dużo uwagi przedstawicieli mojej wybranej grupy docelowej.
- Potem zadowalałbym pierwszych płacących klientów.
- Na końcu zająłbym się produkcją dowodów społecznych, które potwierdziłyby moją skuteczność w rozwiązywaniu problemów wybranej grupy docelowej.
PS. Dołącz do newslettera Rebiznes. 1 mail w tygodniu. 0 spamu. Zobacz