Re:biznes

Biznesowi guru mówią, żebyś poszedł w niszę. Ja poszedłem w innym kierunku. Oto dlaczego

Wszyscy guru będą mówić o niszowaniu się. Ale co jeśli stoisz w miejscu, w którym

– Wszyscy guru będą mówić o niszowaniu się. Ale co jeśli stoisz w miejscu, w którym masz kilka rzeczy, które chcesz robić, ale nie wiesz, co wybrać? – mówi Grzegorz Jasionowicz. Sam poszedł w przeciwnym kierunku. Co więc robi?

Między innymi tworzy grafiki, pisze teksty reklamowe, automatyzuje procesy i pomaga w sprzedaży. Generalnie Grzegorz robi w marketingu. Skąd pomysł, aby nie iść w niszę, ale oferować klientom szeroki zakres usług? To temat naszej rozmowy.

A jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat Grzegorza, najlepiej zrobisz, jeśli odwiedzisz jego stronę. Tutaj zamieszczam link do niej.

Zajmujesz się wieloma rzeczami – od tworzenia stron www, przez projektowanie lejków sprzedażowych i reklam na Facebooku, po budowanie automatyzacji w biznesie. A gdybyś miał przedstawić się jednym słowem, to co byś powiedział?

Ogarniacz. To chyba najlepsze słowo.

Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, testować je, sprawdzać co działa, a co nie, i ciągle doskonalić swoje umiejętności. W mojej codziennej pracy opieram się na konkretnych liczbach i danych, mierząc skuteczność tworzonych przeze mnie stron i reklam.

To daje mi pewność, że to, co robię, ma sens i przynosi rezultaty.

Nauka to nieodłączny element mojego dnia. Codziennie poświęcam czas na zdobywanie nowej wiedzy – od prostych porad dotyczących przyspieszenia mojej pracy przed komputerem (np. nauka pisania na klawiaturze), przez najnowsze trendy w świecie reklamy i automatyzacji, aż po testowanie innowacyjnych narzędzi pojawiających się na rynku.

Robię to z ogromną przyjemnością i zaangażowaniem. To nie jest dla mnie przykry obowiązek, ale coś, co naprawdę lubię.

Pamiętam, jak przełomowy dla sztucznej inteligencji był rok 2023. Powstawało wtedy tak wiele narzędzi, że trudno było za nimi nadążyć. Ale z czasem rynek zweryfikował, które z nich były jedynie chwilową modą, a które faktycznie przynoszą długoterminowe korzyści. To doświadczenie nauczyło mnie, jak ważne jest nieustanne dostosowywanie się do zmieniających się trendów i technologii.

Szeroki zakres moich zainteresowań i umiejętności pozwala mi kompleksowo podchodzić do projektów. Od tworzenia stron internetowych, przez projektowanie lejków sprzedażowych, po budowanie automatyzacji w biznesie – we wszystkich tych dziedzinach staram się wykorzystywać swoją wiedzę i doświadczenie, aby dostarczać klientom najlepsze możliwe rozwiązania. I to jest w tym wszystkim najfajniejsze – że mogę pomagać innym osiągać ich cele.

Zwykle słyszy się, że freelancerzy i soloprzedsiębiorcy powinni zająć się jedną dziedziną, dajmy na to copywritingiem sprzedażowym. Na moje oko Ty poszedłeś inną drogą – dywersyfikujesz swoje usługi. Dlaczego tak?

Bycie freelancerem to biznes jak każdy inny, tylko w mniejszej skali.

Moje początki to firma fotograficzna, w której robiłem przyjęcia ślubne. To była piękna przygoda, którą zakończyłem w okolicy pandemii. Zrozumiałem wtedy, że mimo iż sprawia mi to ogromną radość i mam sporo zadowolonych klientów, to stres i zmęczenie po każdym weselu są tak duże, że postanowiłem z tego zrezygnować. Dodatkowo brak możliwość organizacji wesel pomógł mi w podjęciu decyzji.

Wtedy zacząłem interesować się montowaniem filmów. Pandemia sprzyjała kursom online, więc pracy było sporo i dawało mi to dużo satysfakcji. Sam uczyłem się wszystkiego z kursów online i z YouTube’a.

Potem zacząłem kupować coraz więcej produktów cyfrowych, ale już niezwiązanych z montażem, ale z szeroko pojętym marketingiem. Zainteresowałem się reklamami na Facebooku i Instagramie, budowaniem stron, mailingiem i procesami związanymi ze sprzedażą i promocją kursów online.

To mnie całkowicie pochłonęło i mocno zafascynowało. Zacząłem odkrywać kolejne dziedziny, takie jak e-mail marketing, copywriting czy tworzenie grafik.

Dywersyfikuję swoje usługi, ponieważ sprawia mi to ogromną przyjemność. Potrafię czasami bardzo głęboko wejść do tak zwanej króliczej nory i przeszukiwać internet w poszukiwaniu rozwiązań. W ostatnim czasie stało się to jeszcze prostsze dzięki sztucznej inteligencji, która pomaga mi w codziennych zadaniach.

Jednak są obszary, w które aktualnie staram się nie zapuszczać. Przykładem może być montaż podcastu. Obecnie opiekuję się trzema podcastami, ale nie montuję odcinków. Wolałem delegować to zadanie osobie, która robi to świetnie, a ja mogę w tym czasie skupić się na rzeczach, które sprawiają mi przyjemność i w których jestem najlepszy.

Myślę, że dywersyfikacja usług to świetny sposób na rozwój i ciągłe poszerzanie swoich kompetencji. Dzięki temu nie wpadam w rutynę i mogę oferować klientom kompleksowe rozwiązania. Jednocześnie wiem, kiedy warto zaufać innym specjalistom i przekazać im część zadań, aby samemu skupić się na tym, co robię najlepiej. To pozwala mi utrzymać równowagę i czerpać radość z mojej pracy.

Czy według Ciebie działanie jako freelancer czy soloprzedsiębiorca w konkretnej niszy to dobry pomysł, czy raczej nieszczególnie?

Myślę, że każdy musi znaleźć swoją drogę i nie ma tutaj uniwersalnej porady. Wszyscy guru będą mówić o niszowaniu się, ale co jeśli stoisz w miejscu, w którym masz kilka rzeczy, które chcesz robić, ale nie wiesz, co wybrać?

Moim sposobem była (i nadal jest) ciągła zmiana i poszukiwanie rzeczy, które z jednej strony będą mnie satysfakcjonować, a z drugiej przynosić odpowiednie wynagrodzenie.

Jest tak dużo rzeczy do spróbowania, a robiąc cały czas jedno, możemy dojść do perfekcji, ale czy wtedy nie zgubimy tej ochoty i świeżości? Czy nie dojdzie do wypalenia?

Myślę, że poprzednie pokolenia nie miały problemu z pracą w jednym miejscu przez całe życie – i nie widzę w tym nic złego. Jednak czasy się zmieniły. W moim odczuciu bardziej potrzebujemy satysfakcji, spełnienia i poczucia sprawczości niż stabilności i pewności zatrudnienia.

Posiadanie większej liczby umiejętności pozwala na dużo większą elastyczność oraz szybkie znalezienie nowych, interesujących wyzwań. Nie mówię, że bycie specjalistą w jednej dziedzinie to zły pomysł. Ale myślę, że warto mieć w zanadrzu kilka różnych talentów i ciągle poszerzać swoje kompetencje.

Dla mnie kluczem jest znalezienie równowagi między specjalizacją a dywersyfikacją. Warto mieć swoją niszę, w której jesteśmy ekspertami, ale jednocześnie nie bać się eksplorować nowych obszarów. Dzięki temu zawsze będziemy mieć pole do rozwoju i nie wpadniemy w pułapkę monotonii.

Pamiętajmy też, że rynek ciągle się zmienia i to, co dziś jest popularne, jutro może stracić na znaczeniu. Dlatego elastyczność i otwartość na nowe wyzwania to w mojej opinii klucz do szczęścia dla freelancerów i soloprzedsiębiorców.

Zapisz się na newsletter Rebiznes. Link do formularza znajduje się tutaj https://rebiznes.pl/newsletter/

Co Twoim zdaniem jest trudne w świadczeniu tak wielu usług? Komunikacja i marketing, pozyskiwanie klientów, organizacja czasu pracy, a może coś innego?

Tak naprawdę to nie ma tutaj jakichś szczególnie trudnych obszarów. Jasne, że zdarzają się wyzwania, ale przy odrobinie organizacji i automatyzacji można sobie z nimi świetnie poradzić.

Pamiętam taki okres, kiedy wziąłem na siebie zbyt wiele zobowiązań i nie mogłem tego w łatwy sposób ogarnąć. Ale to doświadczenie pokazało mi, gdzie są moje mocne strony i jak z nich korzystać.

Z pomocą przyszła automatyzacja – dzięki niej można wiele rzeczy oddelegować robotom. A teraz, z rozwojem sztucznej inteligencji, możliwości są jeszcze większe. Wiele procesów da się usprawnić i zoptymalizować w sposób automatyczny.

Jeśli chodzi o pozyskiwanie klientów, to w dzisiejszych czasach jest to chyba jeden z najprostszych tematów. Mamy tyle kanałów komunikacji – Facebook, Instagram, LinkedIn, cold mailing. A do tego dochodzą jeszcze reklamy w systemie Meta, TikTok czy Google Ads. Możliwości są nieograniczone.

Zastanówmy się, ilu klientów miesięcznie potrzebuje freelancer? Niech to będzie 5 klientów płacących po 3000 zł miesięcznie. To nie jest jakaś kosmiczna liczba, prawda? Wystarczy być konsekwentnym, wybrać na początek jedno źródło pozyskiwania klientów i zacząć działać.

Oczywiście komunikacja i marketing są bardzo ważne, ale myślę, że dla freelancera kluczowe jest skupienie się na kliencie i dostarczeniu mu realnej wartości. Na początku, gdy nikt nas jeszcze nie zna, to nie ma znaczenia, jakie mamy logo czy kolor strony. Liczy się tylko to, czy jesteśmy w stanie dowieźć wartość dla klienta.

Dlatego moim zdaniem, jeśli freelancer koncentruje się na budowaniu relacji z klientami, ciągłym rozwoju swoich umiejętności i automatyzacji procesów, to świadczenie wielu usług staje się dużo prostsze. To kwestia dobrej organizacji i elastycznego podejścia. A satysfakcja z pomagania klientom w osiąganiu ich celów jest bezcenna.

Jedną z trudności w usługach jest cennik, no bo zlecenie zleceniu nierówne. Jak podchodzisz do wyceny swojej pracy?

Testowałem już chyba wszystkie możliwe metody wyceny. Od stawki godzinowej, poprzez wycenę całego projektu, po wycenę projektu plus success fee.

Na początku zaczynałem od stawki godzinowej. Określałem, ile chciałem pracować w miesiącu, a następnie robiłem osobny formularz dla klienta, w którym miałem wypisane godziny pracy plus to, co zostało zrobione. Potem przeszedłem do sprzedawania pakietów godzin – klient mógł kupić określoną ilość godzin, ale nie mniej niż 10 czy 20.

Aktualnie pracuję z klientami, wyceniając cały projekt z góry. Klient przychodzi z konkretnymi oczekiwaniami, a ja mówię, jaka jest stawka i ile czasu będzie to trwało. Płatność za każdy miesiąc współpracy pobieram z góry, przed rozpoczęciem pracy. Zdarza mi się też pracować na stałej miesięcznej stawce plus procencie od budżetu reklamowego.

Co ważne, nie podejmuję się wszystkich zleceń i propozycji. Nie w każdej niszy widzę potencjał. Jeśli czuję, że projekt nie do końca do mnie pasuje, zostawiam potencjalnego klienta z darmową konsultacją i krokami, które mógłby dalej podjąć. Zależy mi na tym, aby każdy klient, którym się opiekuję, czuł się zaopiekowany, a jego cele i założenia zostały jak najlepiej zrealizowane.

Myślę, że kluczem do dobrej wyceny jest elastyczność i dostosowanie modelu do konkretnego projektu i klienta. Czasem stawka godzinowa ma sens, a innym razem lepiej wycenić całość z góry. Ważne, żeby obie strony czuły się komfortowo i miały poczucie, że ich potrzeby są zaspokojone.

No i oczywiście trzeba pamiętać o swojej wartości. Nie bójmy się wyceniać swojej pracy uczciwie, biorąc pod uwagę nasze umiejętności i doświadczenie. Klienci doceniają ekspertów, którzy potrafią dostarczyć realne rezultaty. A budowanie długotrwałych relacji opartych na zaufaniu i efektach to najlepsza strategia na stabilny biznes freelancera.

W jaki sposób komunikujesz swoim klientom, że taka i taka usługa kosztuje tyle i tyle? Pytam, bo klienci oczekują rezultatów, a w usługach online te rezultaty często odłożone są w czasie.

Przede wszystkim staram się nie obiecywać klientom przysłowiowych gruszek na wierzbie. W marketingu online jest zbyt dużo czynników zewnętrznych, nad którymi zupełnie nie mamy kontroli. Dlatego bardzo jasno komunikuję, że to wszystko zależy od wielu rzeczy i potrzebne są testy oraz konkretne budżety reklamowe, aby zweryfikować pewne założenia.

Trzeba też pamiętać, że w marketingu online są pewne sezony i okresy, kiedy kampanie reklamowe potrafią działać lepiej. Ale są też takie czasy, gdzie wyniki są dużo gorsze i trzeba się z tym pogodzić. To normalne w tej branży.

Dlatego w komunikacji z klientami stawiam na transparentność i realizm. Tłumaczę, jakie działania proponuję, ile czasu potrzebujemy na testy i optymalizację, oraz jakie budżety są niezbędne, aby osiągnąć zamierzone cele. Nie obiecuję natychmiastowych rezultatów, ale pokazuję ścieżkę, która do nich prowadzi.

Klienci doceniają takie uczciwe podejście. Wiedzą, że nie wciskam im kitu, tylko mówię, jak jest. A jeśli widzą, że regularnie raportujemy postępy, analizujemy dane i dostosowujemy strategię, to rozumieją, że pracujemy na ich sukces, nawet jeśli efekty nie są widoczne od razu.

W końcu w marketingu online nie ma magicznych formuł. To ciągły proces testowania, uczenia się i ulepszania. A budowanie zaufania i długofalowej współpracy z klientem jest kluczowe, bo wtedy obie strony cierpliwie dążą do celu, zamiast oczekiwać natychmiastowych cudów.

Z drugiej strony, w jaki sposób dobierasz klientów? Uważam, że działając w usługach w pojedynkę, ta selekcja jest szczególnie ważna, bo źle dobrani klienci kosztują zbyt dużo.

Masz rację, dobra selekcja klientów to kluczowa sprawa, szczególnie gdy działamy w pojedynkę. Źle dobrani klienci potrafią kosztować nas znacznie więcej niż tylko pieniądze – to często stres, nerwy i masa zmarnowanego czasu.

Dlatego, zanim podejmę współpracę, umawiam się na krótką rozmowę przez telefon lub komunikator. Jeśli temat mnie interesuje i czuję dobrą energię z potencjalnym klientem, to jestem otwarty na współpracę. Ale jeśli już na tym etapie pojawiają się jakieś czerwone flagi, to grzecznie dziękuję.

Co ważne, nie staram się klientów wiązać długoterminowymi umowami i próbować zatrzymywać ich przy sobie na siłę. Istotne jest to, aby klient był zadowolony i aby komunikacja przebiegała sprawnie po obu stronach. Jeśli obie strony czują, że to ma sens, to współpraca trwa. Jeśli nie, to lepiej rozstać się w zgodzie.

Bo nie ma nic gorszego niż współpraca, którą podejmujemy wyłącznie z pobudek finansowych. Uwierz mi, bardzo ciężko pracuje się z klientem, który ma nawet najciekawszy projekt, ale nie reaguje na nasze raporty z postępu prac albo nie bierze aktywnego udziału w podejmowaniu decyzji. Wtedy współpraca po prostu nie idzie w dobrym kierunku, bo brakuje informacji zwrotnej na temat naszej pracy.

I to właśnie często powoduje, że po stronie klienta rodzą się oczekiwania, których nawet nie usłyszymy, bo nie są jasno zakomunikowane. A mogą to być tak podstawowe rzeczy, jak preferowana forma komunikacji, oczekiwana częstotliwość podsumowań z pracy czy ogólny kierunek rozwoju projektu.

Na koniec powiedz, jak brzmiała najlepsza rada biznesowa, którą usłyszałeś lub przeczytałeś? W jaki sposób zmieniła Twoje podejście do biznesu i życia?

„Skup się na rozwiązywaniu problemów, nie na zarabianiu pieniędzy”. Kiedy ją usłyszałem, to była dla mnie totalna zmiana perspektywy. Wcześniej, przyznaję, często goniłem za zyskiem, myśląc, że to najważniejsze.

Kiedy skupiamy się na tworzeniu wartości i rozwiązywaniu realnych problemów ludzi, to biznes nagle nabiera głębszego sensu. Nie chodzi już tylko o cyferki na koncie, ale o to, że nasza praca faktycznie zmienia czyjeś życie na lepsze. To niesamowicie motywujące i satysfakcjonujące uczucie.

I wiesz co jest najlepsze? Kiedy budujemy biznesy, które naprawdę pomagają ludziom, to paradoksalnie często przynosi to większe zyski niż ślepy pościg za kasą. Klienci wyczuwają, kiedy nasza praca wypływa z autentycznej chęci pomocy, a nie tylko z finansowych pobudek. I chętniej polecają nas innym, wracają do nas, bo wiedzą, że nam zależy.

Więc jeśli miałbym dać jedną, najważniejszą radę każdemu, kto myśli o własnym biznesie lub już go prowadzi, to właśnie tę: skup się na rozwiązywaniu problemów, na tworzeniu wartości. Pieniądze to tylko miły efekt uboczny robienia czegoś, co ma prawdziwe znaczenie. I kiedy to zrozumiesz, Twoje podejście do biznesu i życia zmieni się na zawsze.

PS. Dołącz do newslettera Rebiznes. 1 mail w tygodniu. 0 spamu. Zobacz

Autor

Jestem właścicielem i redaktorem naczelnym Rebiznes.pl. Pomagam przedsiębiorcom pisać o ich firmach. Jeśli chcesz, żebym napisał o Twojej, odezwij się do mnie – adam.sawicki@rebiznes.pl.
Udostępnij
Przeczytaj również