Mimo rosnącej popularności e-booków, większość Europejczyków nadal wybiera papier. Według Eurostatu książki drukowane kupuje przez internet dwa razy więcej osób niż cyfrowe wydania. Co to oznacza dla autorów i twórców internetowych?

Papier wciąż na prowadzeniu

Z badania Eurostatu wynika, że w pierwszym kwartale 2024 roku aż 14,7% mieszkańców Unii Europejskiej kupiło online drukowaną książkę, gazetę lub czasopismo. W tym samym czasie e-booki i audiobooki wybrało tylko 6,8% konsumentów. Oznacza to, że wersje papierowe wciąż mają ponad dwukrotną przewagę nad publikacjami cyfrowymi.

Największy odsetek zwolenników papieru odnotowano w Irlandii (28,3%), Holandii (23,5 %) i Luksemburgu (22,7%). Polska z wynikiem ok. 9% plasuje się nieco poniżej średniej unijnej. Dla porównania – w naszym kraju książki cyfrowe kupiło ok. 5% internautów.

Są jednak państwa, gdzie proporcje się odwróciły. W Danii, Finlandii i na Cyprze więcej osób sięgnęło po e-booki i audiobooki niż po papierowe wydania. Przykładowo w Danii cyfrowe publikacje wybrało 19,7% badanych, a druk kupiło ok. 16%.

Nie tylko sprzedaż się liczy

Choć to książki papierowe są częściej kupowane, dla autorów znaczenie ma coś więcej niż sam nośnik. Krzysztof Piersa, pisarz i terapeuta, podkreśla, że pisanie to dziś działalność wielowątkowa. Oprócz sprzedaży książek liczą się spotkania autorskie, honoraria z bibliotek, warsztaty pisarskie i współpracę ze sponsorami.

Zwłaszcza że stawki za jeden egzemplarz nie są wysokie – autor dostaje zwykle 3 do 5 złotych. Widać więc, że nawet przy solidnym nakładzie trudno mówić o dużych pieniądzach bez dodatkowych źródeł przychodu. Dlatego wielu pisarzy buduje swoją działalność na kilku frontach i właśnie dzięki temu mogą się z niej utrzymać – nawet jeśli nie są bestsellerowcami.

Jak sprzedaje się książki za miliony?

To, że na książkach można zarobić pokazuje Michał Szafrański. Jego „Finansowy Ninja” przyniósł w początkowej fazie promocji i sprzedaży ponad 2,3 mln zł przychodu przy 27 000 sprzedanych egzemplarzy. A wszystko to odbyło się bez udziału wydawnictwa i bez budżetu marketingowego.

Kluczem okazała się lista mailingowa i zaplanowana kampania przedsprzedażowa. Autor zadbał o to, by każda książka była czymś więcej niż tylko produktem. Do przesyłek dołączał podpisy i materiały bonusowe. W ostatnich dniach kampanii codziennie przypominał o kończącej się ofercie, a finałowy live na social mediach przyniósł 50 000 zł ze sprzedaży.

Więcej na ten temat przeczytasz w artykule Jak sprzedać książkę za 2 miliony? 5 lekcji od Michała Szafrańskiego.